15/16 sierpnia - wielkimi krokami do finału

 Wielkimi krokami zbliżamy się do finałów, co wiąże się z faktem iż każdy może już pochwalić się zdobytymi umiejętnościami.

Odbył się Pokaz Talentów, podczas którego każdy z korpusów przygotował coś specjalnego, były piosenki, opowieści, pokazy fire show...

Odbyły się igrzyska w juggera i arrowballa...

Siostrzane Bractwo Kaszkietów miało sesję fotograficzną w klimatach Peaky Blinders:

https://photos.app.goo.gl/cFoKGR2KuHDV7bEFA

Drużyna RPGowa, która rozgrywa swe przygody w mglistym planie Ravenloftu, wzięła udział w obrzędzie Katedry łez ku czci zmarłego dowódcy straży Sir Rodricka. Nikt się nie spodziewał, że dojdzie wtedy do konfrontacji z mroczną władczynią Księżną Saidrą d’Honaire.

Zwiadowcy, po prośbie Maddi wyruszyli odbić zamek w stolicy Araluenu. Z informacji zdobytych na zamku dowiedzieli się o Willu. Wyruszyli do miejsca, gdzie ostatni raz go widziano, ale tam znaleźli jedynie jego syna, który wytłumaczył im, że Will już nie żyje, a wszystko za sprawą podstępu Maddi. Aby pomścić zmarłego, zwiadowcy postanowili ukrócić poczynania księżniczki, więc wykradli z zamku informacje o tajemnym rytuale przyzwania tajemnego ducha Tezeta. Odprawili rytułał i dowiedzieli się co trzeba zrobić, żeby pokonać Maddi.

RAPORT NOCNEJ STRAŻY:


Dni 1-15 Wędrówka ze stolicy w górach do miejsca spotkania z innymi rekrutami Nocnej Straży Po wielu dniach wędrówki ze stolicy tereny powoli stają się płaszczyste. Na miejscu skał pojawiła się warstwa kosodrzewiny. Wędruje tylko z jednym człowiekiem, który po mnie przyszedł. Powiedział mi, że nazwa się Daniel i został wybrany by zgromadzić nowych rekrutów. Pogoda z każdym dniem jest dla nas wyrozumialsza. Po 10 dniach możemy wędrować nawet w trakcie późnych godzin nocnych. Zapowiedział, że jutro spotkamy się z resztą grupy. Podobno jest całkiem spora i liczy 11 osób. --------------------------------------------------------------------- Wszystko jest dla mnie nowe i obce. Mimo to jestem pozytywna i cieszę się z podjętej decyzji. Mam w sobie niezmienną wiarę, że jestem w stanie zrobić coś dobrego dla innych. Ten człowiek który mnie odebrał - Daniel - nie mówi ze mną duo. Mimo to udzielił mi kilku rad, których nigdy nie zapomnę. Powiedział, że powinnam prowadzić dokładny raport - nie wiem jak się to robi, ale będę starać się spisywać wszystko, co uważam za warte. Z drugiej strony dodał, że powinnam uważać na moją psychikę, ale nie wiem o co mu chodziło. Na razie czuję się świetnie i mimo ciągłego bólu nóg nie potrafię przestać się uśmiechać.


Dni 16-43 Jadza konna do portu Razem z Danielem spotkaliśmy się z grupą przybywającą z południa. Do tej pory poruszali się konno i my do nich dołączyliśmy. Tempo jest istotne, ale Daniel i drugi dowódca Konor mówią, że nie forsujemy koni i wcale nie jest tak źle. Słyszałam, że poruszamy się około 90 km dziennie. Dni mijają bardzo monotonnie. Składają się z pobudki przed świtem, szybkiego śniadania i ciągłej jazdy przerywanej tylko 3 innymi posiłkami, aż do zachodu słońca, późnej wolno nam spać. Daniel i Konor naprzemiennie trzymają wartę. --------------------------------------------------------------------- Wysiłek fizyczny potrzeby na jazdę konną jest ogromny. Codziennie cierpię ze skurczami w łydkach i udach. Już nie mogę doczekać się przybycia do portu. Daje z siebie wszystko, ale mimo to muszę prosić o częstsze przerwy. Ta decyzja stają się coraz bardziej prawdziwa. Nadal jestem z niej zadowolona, ale trochę się boję. Jestem w stanie pomóc biednym ludziom jeśli nawet jazda konna jest dla mnie taka trudna?

Dni 44-50 Wyprawa statkiem Razem z innymi uczestnikami płynę statkiem do miejsca, w którym Daniel i Konor zamierzają nas zostawić. Na statku nie musimy robić nic trudnego. Pomagam zwijać żagle i sprzątać pokład, jeśli jest to konieczne. Starałam się również wiosłować, ale jest to bardzo ciężkie, więc zostałam odsunięta od tej pracy . --------------------------------------------------------------------- Dowiedziałam się co to jest choroba morska i równocześnie dowiedziałam się, że na szczęście jej nie mam. Obserwowałam pozostałych 10 rekrutów, z których 3 przez te kilka dni bardzo cierpiało. Jestem bardzo, bardzo podekscytowana, ale równocześnie bardzo się boję. Wydaje mi się, że musi być dobrze. Dam z siebie wszystko! W końcu to, że tu jestem musi mieć sens!

Dzień 51 Spotkanie z Lordem Dowódcą i poznanie z innymi nowymi rekrutami do Nocnej Straży - Cała grupa dotarła do portu około południa i została odprowadzona do miejsca, w którym musimy się zatrzymać. Zostajemy na najbliższe kilka tygodni, ale nie dłużej, ponieważ musimy patrolować teren. Odbyliśmy więc pierwsze patrole i Lord Dowódca opowiedział nam o naszych nowych obowiązkach. - Lord Dowódca zobaczył kobietę w ogniu. Zabrał nas do kamiennego kręgu by opowiedzieć nam legendę i usłyszeliśmy przeszywający ryk z lasu. Wróciliśmy do osady, aby się naradzić co dalej. Nie byliśmy zgodni, ale podjęliśmy decyzję. Jutro wybieramy się do Wieży. --------------------------------------------------------------------- Moje dotychczasowe raporty zostały wyśmiane. Dowiedziałam się, że są napisane źle i nie rzeczowo, ale nie potrafię ich poprawić. Teraz będę prowadzić go w inny sposób. Mam nadzieję, że ten będzie lepszy...
Otwórz

Dzień 52 Walka z mieszkańcami ziem, które patrolujemy, wyprawa do Wieży i odczytanie zwojów. Nikt nie został ranny. Z rana zostaliśmy zaatakowani przez mieszkańców ziem, które patrolujemy. Te plemię straciło zmysły i było przekonane, że chcemy ich zabijać, a nie bronić. Na szczęście Lord Dowódca pożyczył broń, więc byliśmy w stanie się obronić. Po posiłku odbyliśmy marsz do Wieży i wykradliśmy Strażnikowi tajemne zwoje. Gdy wróciliśmy do miejsca, które patrolujemy, Lorda Dowódcy jeszcze tam nie było. Gdy wrócił udało nam się odczytać zwoje.

Alicja z Nocnej Straży




Komentarze

Popularne posty